Serce, które budzi

Niepokój serca wskazuje, że szukamy sensu.

Serce to nie tylko metafora uczuć. To jest centrum naszego życia wewnętrznego. Jest to miejsce, gdzie człowiek spotyka swoje najgłębsze ja. To tutaj dokonuje się to, co jest najważniejsze: pytamy o sens, zmagamy się z pragnieniami, doświadczamy samotności, tęsknoty, kierujemy się nadzieją.
Święty Augustyn ujął to prosto i trafnie: „Stworzyłeś nas dla siebie i niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie” (Wyz. I,1,1).

W hałaśliwej codzienności usiłujemy uciszyć to, co w nas najgłębsze — serialem, wyścigiem po sukces, zakupami i ciągłym zabieganiem. Niepokój jednak wraca. Serce nie jest tylko maszyną do emocji – jest ono wewnętrznym kompasem. I jeśli doświadczamy niepokoju, to dlatego, żeby nas obudzić.

Serce mówi prawdę, której bardzo często nie chcemy ujrzeć. Pokazuje, że nie wszystko jest dobrze, choć może wygląda dobrze, że czegoś brakuje, choć wszystko „się układa”. Pokazuje, że każdy z nas potrzebuje głębszego sensu niż tylko to, co daje doczesność. Tam właśnie w sercu dochodzi do głosu to, co najgłębsze: tęsknota za prawdą, za autentycznością. Tęsknimy za Kimś, kto przekracza nas samych.
„Byłeś bardziej wewnętrzny niż to, co mam najgłębsze, i wyższy niż to, co mam najwyższe” (Wyz. III,6,11).

Ale serce to również pole bitwy. Chcemy dobra, a idziemy na łatwiznę. Pragniemy czystości intencji, ale ulegamy półśrodkom. Z jednej strony – światło, z drugiej – cień. I często toczy się w nas cicha wojna: między tym, co wiemy, że jest słuszne, a tym, co przyjemne. To jest walka, która świadczy o naszym człowieczeństwie.
Augustyn pisał: „Dwie we mnie wole, jedna stara i cielesna, druga nowa i duchowa, toczyły bój i rozstrajały moją duszę” (Wyz. VIII,5,10–11).

Serce nie może się scalić – zintegrować samo z siebie. Potrzebujemy łaski, dotyku Boga, Jego miłości. Dlatego pokój nie przychodzi z zewnątrz, ale z głębi – kiedy człowiek spotyka Boga nie w teorii, ale w sobie. „Ty byłeś wewnątrz mnie, a ja byłem na zewnątrz” – pisał (Wyz. X,27,38).

Człowiek rozpoznaje siebie w sanktuarium wnętrza, nie w społecznych lustrach ani osiągnięciach. Serce pozostaje świadkiem prawdy. „Ty miłujesz prawdę… kto czyni prawdę, przychodzi do światła” (Wyz. X,1,1).

W świecie, który nieustannie stymuluje do działania, produktywności i sukcesu, Augustyn przypomina, że najważniejsze bitwy toczą się wewnątrz. I tylko tam można naprawdę wygrać. Ukojenie nie przychodzi przez ucieczkę, ale przez zgodę na to, co w nas niespokojne – i skierowanie tego w stronę Źródła.

Serce to rdzeń naszej tożsamości. Budzi lęk, bo odsłania, kim jesteśmy naprawdę, jednak kiedy mu zaufamy, prowadzi. Potrafi ujrzeć drogę i prowadzić do Prawdy.

Inne artykuły autora

Serce, które budzi

Aniołowie nie są neutralni – Ty też nie.

Poznać, pokochać, nie utracić.