Zapowiedział Zbawiciel, że ubogich zawsze będziemy mieli (por. Mk 14:7). Jednak w dzisiejszych czasach mamy ich tak wielu, jak nigdy wcześniej. Statystyka wykazuje rozmiary ubóstwa. [...]
Tę niezwykłą nierówność posiadania środków do życia sprowadził na świat postęp. Z jednej strony bowiem widzimy rzesze ubogich, a z drugiej – małą liczbę ludzi bogatych, którzy dysponują ogromnymi majątkami. Produkują oni towary i świadczą usługi już nie tylko we własnym kraju, ale także tworzą trusty, kartele i przedsiębiorstwa ponadnarodowe, które często rabunkowo wyzyskują inne państwa. Co zatem można zrobić, aby pomóc rzeszom ubogich? Rozwój techniczny musi już pozostać. Ponieważ państwo i Kościół, a także inteligencja i osoby zamożne już od dawna czynią wszystko, co są w stanie, aby pomóc ubogim oraz aby polepszyć życie robotników, poprawa losu tych ludzi zależy obecnie w największym stopniu od nich samych. Odważne podjęcie próby pomocy sobie samym przez robotników i drobnych przedsiębiorców jest podstawowym warunkiem rozwiązania także problemów społecznych. Bez tego nawet najlepsze środki i zarządzenia kościelne czy państwowe pozostaną bez skutku. Poprawę swojego losu i naprawę stosunków społecznych każdy robotnik musi zacząć od siebie: zacząć praktykować powściągliwość, w tym przede wszystkim pozbyć się wydatków na alkohol, tytoń i ograniczyć potrzeby własne do rzeczy koniecznych. W dalszej kolejności powinien sumiennie pracować w swoim zawodzie, łącząc się z podobnymi sobie w celu polepszenia wspólnej doli, według niewzruszonych zasad, jakie daje Bóg i Kościół święty. W solidarności jest siła, która jest niepokonana, jeśli zostanie oparta na Bogu i skale Piotrowej. Tylko w prawdziwej religii znaleźć można moc, aby praktykować właściwą i konieczną powściągliwość.
W Polsce wydaje się fortuny na alkohol i tytoń. Z pewnością robotnicy i drobni przedsiębiorcy przynajmniej w połowie przyczyniają się do tych zbytecznych wydatków. A zatem powściągnąwszy się, zyskają rocznie ogromne oszczędności, nadto lepsze zdrowie, a co najważniejsze – spokój sumienia i błogosławieństwo w rodzinie. Trzy czwarte zaoszczędzonych w ten sposób pieniędzy mogliby wtedy przeznaczyć na modernizację swoich mieszkań i poprawę wyżywienia, czwartą część przeznaczając na cele dobroczynne, w tym szczególnie dla sierot i dzieci opuszczonych, na domy opieki, szkoły i kaplice w każdej wiosce. Wówczas nawet bez pomocy ludzi bogatych rozwiązaliby problemy społeczne, zwłaszcza jeśli wspomniane domy pomocy zostałyby zorganizowane w duchu Towarzystwa „Powściągliwość i Praca”. Prowadzi je ono z największą oszczędnością, według stanu współczesnej wiedzy, jednak przede wszystkim w duchu Chrystusowym, wymagającym nawet od dzieci własnego wyrzeczenia i noszenia krzyża na każdy dzień.
Towarzystwo „Powściągliwość i Praca”, zbliżone sposobem życia do warstw ubogich, czuje się powołane do niesienia pomocy szczególnie warstwom niższym, naśladując Chrystusa Pana, który wprawdzie czasami przebywał u majętnej rodziny Łazarza w Betanii i miał przyjazne stosunki z bogatym Nikodemem, Józefem z Arymatei czy Szymonem Trędowatym, jednak głównie otaczał się ubogimi, z którymi ubogo jadał (czasem ledwie raz dziennie) i „ubogim głosił Ewangelię” (Mt 11:5) – stosownie do przepowiedni proroka.
Dlatego Towarzystwo „Powściągliwość i Praca” pragnie zawiązać z ubogimi naszego kraju jak najściślejsze stosunki i z największą wdzięcznością przyjmie każdą ofiarę, choćby złotówkę na rok i w miarę zebranych środków rozwijać będzie swoje zakłady dla ubogich.
Opracował: Maciej Otłowski i ks. Marcin A. Różański