Posłuchajmy ciekawego opisu wnętrza domu, w którym urodził się ks. Markiewicz: „Niebogate to gniazdo przyszłego Ojca sierot posiada tylko dwa okna od ulicy, zrośnięte - rzekłbyś - ze sobą, i tuż obok okien - drzwi wchodowe. Za nimi sień na przestrzał, na lewo świetlica, kuchnia i komora. Oto wszystko.
Okna należą do świetlicy, w której pułap staropolskim obyczajem spoczywa na poprzecznej belce środkowej, zwanej podciągiem, sosrębem lub siestrzanem. Belka to szacowna i pamiątkowa, z obu stron opatrzona napisami. Po jednej widnieje wiersz Ewangelii: A Słowo stało się ciałem i mieszkało między nami”.
Kiedy słuchamy powyższego opisu, przychodzi na myśl pewne miasto w pokoleniu Judy, Ain-Karim. To tam wybrała się Maryja, aby usługiwać Elżbiecie. A niosła nie tylko gotowe do pomocy dłonie i serce, ale przede wszystkim najcenniejszy Dar - Jezusa Chrystusa. Z Maryi miał się narodzić Bóg-Człowiek, z Elżbiety - Jan Chrzciciel, największy zrodzony z niewiasty. To w domu Elżbiety, nawiedzonym przez Chrystusa i Maryję, miał wzrastać Jan.
To w niezamożnym domu pruchnickim, otoczony miłością rodziców, w religijnej atmosferze, przesyconej obecnością Jezusa i Jego Matki, wzrastał młody Bronisław. Jak czytamy w jego biografii: Bogobojni rodzice zajęli się wychowaniem dzieci troskliwie i z wielką sumiennością, wpajając w młodociane serduszka wzniosłe zasady wiary. (...) Zalety, wszczepione przez rodziców w serca dzieci, najwspanialej uwydatniły się w najmłodszym Bronisławie.
Dziś, kiedy wielu rodziców i katechetów z mozołem stara się wszczepiać w serca dzieci zasady Ewangelii, możemy stawiać pytanie: dlaczego często ponoszą porażkę?
Może dlatego, że nigdy nie doszło w rodzinach tych dzieci do spotkania osób świętych?...