Niektórzy szydełkują, inni układają puzzle, a jeszcze inni składają modele samolotów. Ja kilka miesięcy temu (zupełnie dla zabawy) zacząłem masowo produkować małe graficzki z sentencjami, modlitwami i słowami Jezusa. Z małego ziarnka wyrosło drzewo. Efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania.
Chociaż na początku wydawało mi się, że jest to przejaw mojej ukrytej tęsknoty za kiczem, to jednak z czasem docierało do mnie, że to nie kiepski kicz, ale prostota słów dociera do serc ludzi wierzących. Małe obrazki z religijnym hasłem umieszczałem w na Facebooku i Twitterze i okazało się, że ludzie masowo na nie reagują. Tysiące polubień, komentarzy i podziękowań – to był znak, że jest tu coś więcej niż zwykły eksperyment społeczny.
Kolorowe grafiki z błogosławieństwem, cytatem z Biblii lub wyrazem miłości względem Jezusa masowo rozchodziły się wśród użytkowników Facebooka i Twittera. Zacząłem je nazywać „karteczkami z Jezusem”, ale dopiero po czasie zrozumiałem, na czym polega ich fenomen i głębszy sens. Ktoś mógłby powiedzieć, że są one dowodem na to, że dewocja wkroczyła na nowy poziom. Jednakże to rozwiązanie byłoby naiwnie proste i krzywdzące dla wielu ludzi, którzy zaczęli autentycznie modlić się dzięki tym karteczkom.
W dawnych czasach wierni zbierali święte obrazki i przechowywali je w różnych miejscach. Moja babcia nie wychodziła z domu bez solidnego pliku obrazków rożnych świętych, którzy mieli ją chronić i przypominać o obecności Boga w jej życiu. Wspominała, że gdyby nie te papierowe wizerunki, życie byłoby naprawdę nieznośne. W gruncie rzeczy praktyka ta wiązała się z dawnym zwyczajem praktykowanym przez Ojców Pustyni i świętych wszystkich wieków. Chodzi o tzw. „chodzenie w Bożej obecności”. Polega ono na regularnym wznoszeniu myśli ku Bogu i krótki aktach uwielbienia lub modlitwy. Często wyznaczano sobie dla ułatwienia miejsca w klasztorze, gdzie człowiek przechodząc powinien oddać Bogu chwałę w formie aktu strzelistego. Taki dzień stawał się przepełniony Bogiem, a w człowieku wzrastała zapomniana dziś cnota „bogomyślności”.
Podobnie rzecz ma się z publikowanym w Internecie „karteczkami z Jezusem”. Nikt przecież nie zatrzymuje się na ich kolorowych tłach i pogrubionych czcionkach. Nie o to tu chodzi. Karteczki stały się przypomnieniem o zwracaniu myśli ku Bogu. Są wirtualnymi „przypomniaczami” o aktach strzelistych i nieraz skłaniają do podjęcia duchowego wysiłku i modlitwy. Chociaż intencja autora była dużo mniej ambitna, nagle okazało się, że wielu ludzi unosi się na chwilę w kierunku nieba, bo ktoś udostępnił krótką modlitwę, obrazek z Jezusem lub zachętę do napisania swojej intencji w komentarzu. Bóg po raz kolejny posłużył się ubogim środkiem, aby trafiać do serc ludzi i w nich zamieszkać.
„Karteczki z Jezusem” można znaleźć na Facebooku w grupie „Kierownictwo duchowe” lub na Twitterze / Mateusz Szerszeń.
https://www.facebook.com/groups/758923591442123
https://twitter.com/matszerszen